Kiedy zacząć naukę czytania?

„Nie ucz dziecka czytać, bo będzie się nudziło w szkole!” – to pseudo rada często kierowana do rodziców, którzy wprowadzają swoje dzieci w świat tekstów pisanych. Kiedy zatem jest właściwy czas, by rozpocząć naukę czytania? Na to pytanie odpowiada dr Justyna Leszka – pedagog specjalny, logopeda, terapeuta Metody Krakowskiej.


Gotowość do czytania

W tradycyjnej metodyce wychowania przedszkolnego bardzo często pojawia się pojęcie „gotowości do czytania”, które zawiera w sobie założenie, że dziecko musi osiągnąć pewien określony poziom umiejętności w wybranych sferach rozwoju: percepcji wzrokowej, słuchowej, w zakresie koordynacji wzrokowo-ruchowej (nauka pisania). Z pozoru trudno się nie zgodzić, do opanowania poszczególnych, złożonych sprawności, potrzebujemy zautomatyzowanych sprawności prostszych. Tymczasem dziecko, które zaczyna chodzić – wcale nie umie chodzić: jego równowaga jest zaburzona, koordynacja niedoskonała, ruchy naprzemienne nóg nie wykształcone…, na dodatek wymaga stałej kontroli, w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Czyli umiejętności niezbędne do samodzielnego chodzenia nie są opanowane – one się wykształcają w trakcie tysięcy prób i niepowodzeń. Na szczęście dzieci nie wiedzą o tym, że są niegotowe – one po prostu próbują, próbują, próbują. I nagle okazuje się, że równowaga jest doskonała, że stópki poruszają się naprzemiennie i co raz rzadziej mały człowiek ląduje na pupie.

Posługiwanie się pojęciem gotowości do nauki czytania stwarza wrażenie, że czytanie jest pewnym szczytem umiejętności, na które może wspiąć się dziecko, które „zasłużyło” na to poziomem rozwoju określonych sprawności. Tymczasem praktyka pokazuje, że mogą uczyć się czytać (i opanować tę umiejętność) dzieci z bardzo poważnymi dysfunkcjami w rozwoju tych i nie tylko tych sfer. Co więcej, obserwujemy, że zaburzenia niwelują się w trakcie nauki czytania. Czytanie jest zatem drogą na szczyt i okazją do doskonalenia i wypracowania sprawności uważanych dotąd za niezbędne, aby przygodę z czytaniem rozpocząć.

Tradycyjne poglądy na naukę czytania

„Nie ucz dziecka czytać, bo będzie się nudziło w szkole!” – to pseudo rada często kierowana do rodziców, którzy wprowadzają swoje dzieci w świat tekstów pisanych. Tymczasem współczesna szkoła stawia przed dziećmi taki próg wymagań i oczekiwań, że każda umiejętność, z którą dziecko rozpoczyna naukę szkolną działa na jego korzyść. Oprócz konieczności opanowania typowych technik szkolnych pierwszak spotyka się z poważnymi wyzwaniami w sferze emocjonalnej i społecznej, co oznacza, że potrzebuje licznych wzmocnień i potwierdzeń własnych kompetencji. Dziecko, które sprawnie czyta już od pierwszych miesięcy nauki szkolnej jest postrzegane jako zdolniejsze, jest częściej chwalone i mniej narażone na wczesne niepowodzenia edukacyjne. A co więcej zyskuje przekonanie, że nauka wcale nie jest taka trudna! Wczesne niepowodzenia edukacyjne to najgorszy z możliwych początków dla małego dziecka; to niewerbalna informacja „to jest za trudne”, „ja nie daję rady”, „nie potrafię, chociaż innym się udaje”.

Niewątpliwie udostępnienie dziecku czytania w wieku przedszkolnym to dobra i owocna inwestycja w jego naukę szkolną.

Nauka czytania czy dobra zabawa

Kiedy mówimy o wczesnej nauce czytania (oczywiście myśląc o Sylabowej nauce czytania prof. Jagody Cieszyńskiej) może powstać niezamierzone zniekształcenie poznawcze, gdyż słowo „nauka” kojarzy nam się (nam dorosłym, wychowanym w pruskim modelu szkoły) z ławką, tablicą, mozolnymi ćwiczeniami i nieuniknionym odpytywaniem.  Oczywiście, od takich doświadczeń chcemy uchronić dzieci w wieku przedszkolnym. I bardzo słusznie! Obserwując dzieci, które uczą się czytać w typowych warunkach szkolnych, pod wpływem presji czasowej i presji osiągnięć, zauważamy, że przyswajanie umiejętności czytania bywa utrudnione. Zwłaszcza, jeśli metody nauki czytania nie sprzyjają opanowaniu umiejętności.

Wprowadzając dziecko w czytanie sylabowe unikamy wszystkiego co kojarzy się z tradycyjną „nauką” szkolną. Dzieci bardzo chętnie wchodzą w zabawy samogłoskami czy onomatopejami. Cieszą się mogąc stawiać zadania dorosłym, ze skupieniem słuchają historyjek, w których pojawiają się sylaby… Fantastycznie się z dziećmi bawimy, korzystając z dostosowanych do wieku pomocy a w młodym umyśle kształtuje się CZYTANIE. To niesamowita radość dla rodzica i niedowierzanie ze strony otoczenia, kiedy mały człowiek samodzielnie czyta np. przygody PUMY PIMI.

Kiedy zacząć uczyć czytać?

b/o – to symbol stosowany w oznaczaniu filmów. I my też mówimy – czytanie b/o; bez ograniczeń wiekowych, bez warunków wstępnych. W sytuacji terapii czytanie sylabowe rozpoczynamy w momencie, kiedy rodzic pojawia się z dzieckiem w wieku poniemowlęcym w naszym gabinecie. W Metodzie Krakowskiej z każdym dzieckiem, u którego rozpoznajemy opóźniony rozwój mowy. Jeśli chodzi o dzieci prezentujące rozwój normatywny, zaczynamy czytać, kiedy to my, dorośli podejmiemy decyzję. 4 latka – świetnie, 5 lat – czas wielki, 3 lata –idealnie, 18 miesięcy… – a dlaczego nie?

Doświadczenia w terapii i stymulacji rozwoju dzieci dobitnie pokazują, że dzieci uczą się czytać wtedy, kiedy im czytanie we właściwy sposób udostępnimy.

Autor tekstu:

dr Justyna Leszka – pedagog specjalny, logopeda, terapeuta Metody Krakowskiej. Adiunkt na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM; Dyrektor Ośrodka Diagnozy i Terapii Dzieci z Zaburzeniami Rozwoju Fundacji „Nowa Nadzieja” w Kaliszu. Prowadzi diagnozę i terapię dzieci z zaburzeniami rozwoju językowego, autyzmem i Zespołem Aspergera.

 

 

 

Nauka czytania w Gabinecie „Od głowy do mowy”

Paweł, 3 lata

Pomoc na zdjęciu: MOJE PIERWSZE SŁOWA

Krzyś, 4 lata

Pomoc na zdjęciu: PUMA PIMI I MAPY

Zdjęcia dzięki uprzejmości Gabinetu „Od głowy do mowy”: